Już jutro Wisła zmierzy się na własnym boisku z Pogonią Szczecin w ramach 26. kolejki Lotto Ekstraklasy 2018/2019.
W rundzie jesiennej to Pogoń była zdecydowania lepsza w bezpośrednim starciu: zwyciężyła aż 4:0, co przelało czarę goryczy i poskutkowało zwolnieniem Dariusza Dźwigały z funkcji trenera Wisły.
Portowcy zajmują po 25 meczach 7. miejsce w tabeli z dorobkiem 38 punktów, zaś Nafciarze okupują miejsce 15. z dorobkiem 24 punktów (takim samym jak Górnik będący na bezpiecznej pozycji). Najlepszymi strzelcami szczecinian są Kamil Drygas (9 goli) i Adam Buksa (7 goli), a w szeregach płocczan Ricardinho (9 goli) i Giorgi Merebashvili (5 goli).
Pogoni po przerwie zimowej wiedzie się zmiennie. Szczecinianie wygrali dwa mecze, jeden zremisowali i dwa przegrali. Ostatnie spotkanie zbiegające się z pożegnaniem starego stadionu to wręcz klęska Portowców - 0:3 z Zagłębiem Lubin. Był to chyba najsłabszy w tym sezonie mecz naszych najbliższych przeciwników. Pogoń na pewno będzie chciała zmazać plamę po wysokiej porażce, ale nie będzie łatwo, bo Wisła złapała wiatr w żagle, a Portowcom w Płocku nigdy nie grało się łatwo - ostatnie zwycięstwo Pogoni przy Ł34 przypada na 1. ligę i sezon 2009/2010, a dość powiedzieć, że w całej historii oficjalnych spotkań zaledwie dwa razy wyjeżdżali z Płocka z kompletem punktów.
Pogoń walczy o TOP8, ale nie będzie łatwo utrzymać tego miejsca, bo nad 10. miejscem mają tylko 3 punkty przewagi, a na rozkładzie jeszcze 5 meczów: z Wisłą, Jagiellonią, Lechem, Arką i Legią. Jak więc widać - terminarz nie sprzyja.
Trener Runjaić nie będzie mógł skorzystać w Płocku z Adama Frączczaka, Stanisława Wawrzynowicza i przede wszystkim Tomasa Podstawskiego, który właściwie z miejsca stał się jednym z najlepszych środkowych pomocników naszej ligi i jedną z największych gwiazd Pogoni.
Wisła po 8 meczach bez zwycięstwa najpierw w dramatycznych okolicznościach pokonała najpierw rozpędzoną Cracovię 3:2, a później zremisowała w Gdańsku 1:1 z Lechią, czyli liderem ligi. Obu spotkaniom towarzyszyły ogromne kontrowersje sędziowskie. W pierwszym wspomnianym spotkaniu czerwoną kartkę otrzymał Cezary Stefańczyk, a jej pokłosiem stała się aż 6-miesięczna dyskwalifikacja, co jest ogromnym nieporozumieniem niewspółmiernym do popełnionego czynu. W Gdańsku zaś sędzia podjął fatalną decyzję o przyznaniu rzutu karnego gospodarzom nie sprawdzając całej sytuacji na VARze, a jak się okazało, Jake McGing nawet nie dotknął teatralnie upadającego Artura Sobiecha.
Gra i ambicja Nafciarzy w dwóch ostatnich spotkaniach na pewno pozwala wierzyć, że złapaliśmy wiatr w żagle i wyjdziemy ze strefy spadkowej jeszcze przed podziałem tabeli. Podobnie jednak jak Pogoń mamy trudny terminarz. Oprócz spotkania z Portowcami zagramy jeszcze z Zagłębiem Lubin, Piastem Gliwice (czyli trzema drużynami realnie walczącymi o TOP8) oraz ze Śląskiem i Zagłębiem Sosnowiec (a więc zespołami, które bezpośrednio rywalizują z nami o utrzymanie).
W najbliższym meczu trener Vicuna nie będzie mógł skorzystać z Mateusza Szwocha, Cezarego Stefańczyka, a pod znakiem zapytania stoi też występ Thomasa Dahne, którego w przerwie spotkania z Lechią zmienił Bartłomiej Żynel.
Nam nic innego nie pozostało, jak zaprosić wszystkich sympatyków Nafciarzy na jutrzejsze spotkanie, które zostanie rozegrane w Płocku przy Ł34 o godz. 18:00. Cały stadion dopinguje - Wisła tego potrzebuje!